Błąd przy porodzie- szach i mat już na pierwszym posiedzeniu!
Wczoraj wygrałyśmy sprawę o błąd medyczny przy porodzie. Już nie pierwszy raz zresztą, ale piszemy dziś o tej sprawie, bo była wyjątkowa.
Dlaczego wyjątkowa?
Wyjątkowa, bo decyzja zapadła już na pierwszym posiedzeniu, co w sprawach błędów medycznych zdarza się bardzo rzadko! Radość przez łzy. Wygrana oczywiście cieszy, ale w pamięci cały czas pozostaje tło sytuacji i jej tragiczny koniec, bo konsekwencją błędu przy porodzie była niestety śmierć donoszonego dziecka. Kilka godzin zadecydowało o życiu dziecka. Zaledwie kilka godzin, których konsekwencje będą miały wpływ na całe dalsze życie poszkodowanych rodziców i na pracę lekarza, który podjął złą decyzję.
A było to tak…
Sprawę rozpoznawała Wojewódzka Komisja do spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych. Plus działania Komisji jest taki, że działa szybciej, niż sąd. W jej składzie zasiadają również lekarze, więc nie zawsze jest potrzebny biegły sądowy, by podjąć decyzję, szczególnie gdy już sama dokumentacja medyczna jest niezbitym dowodem na to, że doszło do błędu. Wczoraj w składzie Komisji znalazł się ginekolog i właśnie to spowodowało, że mógł, tak jak biegły w sądzie, przeanalizować postępowanie lekarza, wyniki KTG i podjąć decyzję, czy cesarskie cięcie zostało wykonane za późno, a więc czy doszło do błędu. Z kolei minus działania Komisji jest taki, że to nie Komisja orzeka o kwocie jaką Szpital powinien zapłacić za błąd, ale to sam szpital proponuje kwotę do zapłaty! Czy jest to absurdalne rozwiązanie, które kładzie na łopatki sens działania komisji pozostawiamy na razie bez komentarza. Rzecz w tym co dalej. Czy Szpital będzie się odwoływał od tej decyzji, czy pójdzie na ugodę czas pokaże. Pełnomocnik szpitala wie na pewno o jakie kwoty gramy.
To co zwykle interesuje klientów i czytelników bloga :-), to kwoty.
Jak wysokie zadośćuczynienie sądy zasądzają dla rodziców, gdy dziecko zmarło w wyniku błędu przy porodzie?
Oczywiście każda sytuacja jest inna i nie można ferować wyroków zerojedynkowo. Sąd zawsze ocenia bowiem rozmiar krzywdy rodziców – to jak bardzo cierpią po stracie dziecka, mając do dyspozycji materiał dowodowy sprawy i swoje własne doświadczenie życiowe i empatię. Co tu dużo mówić – Sąd też człowiek. Żeby nie być gołosłownym powołamy się na wyrok Sądu w Warszawie*, który przyznał matce zmarłego dziecka kwotę 225.000 złotych, a ojcu 175.000 złotych. Dużo czy mało? Naszym zdaniem mało i my będziemy walczyć o więcej.
*- Sprawa, w której zapadł opisany wyrok toczyła się pod sygnaturą akt I ACa 441/16